STOWARZYSZENIE PAMIĘCI ARMII KRAJOWEJ
ODDZIAŁ GLIWICE
  • O Nas
  • Statut
  • Linki
  • Forum
  • Strona Tytułowa
  • 

    Wujek. Pamięci pułkownika Franciszka Oremusa.

    Franciszek Oremus urodził się 10 stycznia 1925 roku w Izdebniku
    w rodzinie o patriotycznych tradycjach. Jego ojciec, Franciszek Jan był Halerczykiem
    i przywiązywał dużą wagę do wychowania dzieci w miłości do ziemi i kultury polskiej. Franciszek syn, już w szkole należał do organizacji młodzieżowej „Orlęta”
    a następnie do Związku Strzeleckiego.
    Mimo młodego wieku w 1939 roku wysłany został na
    kurs Drużynowych i Świetlicowych „Strzelca” w Zakrzowie, który ukończył dwa dni przed wybuchem wojny.

    W jesieni 1941 roku zostaje członkiem ZWZ, gdzie służy
    w łączności terenowej, kończy też kursy wojskowe:
    techniki dywersji i walki oddziałów partyzanckich.
    W 1942 roku bierze udział w dalszych szkoleniach.
    W 1943 zostaje aresztowany ale ucieka i odtąd ukrywa się
    w lesie, samemu szkoląc młodych adeptów ruchu oporu.
    W 1944 roku dowództwo kieruje go do 12 Pułku Piechoty AK Oddziału „Limba”, którym dowodzi por. rez. Zygmunt Kamiński „Pobóg”. Tam wykonuje różne zadania dywersyjne, zbrojne i wywiadowcze.
    Obszar działania Oddziału obejmuje głównie tereny górzyste i zalesione;
    wokół Wisły i Starych Gorców. W czasie walk był dwukrotnie ranny.

    Po rozwiązaniu Armii Krajowej i złożeniu broni zostaje aresztowany przez NKWD
    ale udaje mu się zbiec z konwoju. Ukrywa się,
    opuszcza rejon Krakowa, gdzie trwają poszukiwania
    i aresztowania jego kolegów z AK. Po amnestii i ujawnieniu się inwigilowany przez agentów UBP, rozpoczyna na nowo działalność konspiracyjną w organizowanym zbrojnym podziemiu antykomunistycznym. Po nawiązaniu łączności
    z Kwaterą Główną POWN w Paryżu i oddziałami partyzanckimi
    na Podhalu i w rejonie Wadowic rozpoczyna działalność wywiadowczą. Po Amnestii w 1947 r. ogranicza swoją aktywność z uwagi na ujawnienie się większości kolegów z oddziałów partyzanckich. Utrzymuje tylko ścisły kontakt
    z kilkoma nie ujawnionymi osobami na Podhalu, Śląsku i Wrocławiu, gdzie zamieszkał. Ostrzeżony przed falą aresztowań WiN-u opuszcza Wrocław.

    W tym czasie w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego zapada decyzja o likwidacji wszystkich, którzy pomimo amnestii kontynuowali działalność konspiracyjną. W lipcu 1947 roku powraca do Izdebnika, w którym agenci UB spalili rok wcześniej jego rodzinny dom. Kilku jego kolegów na podstawie donosów zostało zastrzelonych bez uprzedzenia na otwartym powietrzu. 13 września 1947 w trakcie powrotu z pracy zostaje zatrzymany przez agentów UB którzy następnie usiłują go zabić. Pewni sukcesu, UB-cy pozostawiają swoją ofiarę na drodze i zbiegają z miejsca egzekucji.

    Ciężko ranny Franciszek Oremus z trudem dociera do domu jednego z AK-owców,
    który organizuje potajemny transport do oo. Bonifratrów a następnie do szpitala
    w Gliwicach, gdzie działa dobrze zakonspirowana grupa lekarzy.
    Pod ich opieką powraca do zdrowia i opuszcza szpital,
    po czym kontynuuje działalność konspiracyjną na terenie południowej Polski.

    Obejmuje kierownictwo II Oddziału WSP. Organizacja jest jednak rozpracowywana przez tajnego agenta. Franciszek Oremus zostaje aresztowany w 1948 roku i poddany brutalnemu śledztwu, torturom i bity do nieprzytomności.
    W tym czasie aresztowano także jego siostrę,
    którą również bito i poniżano. W trakcie przemieszczania się pomiędzy pokojami
    przeciągnięto go pokrwawionego przed siostrą,
    aby złamać w obu ducha.
    W pokazowym procesie, sądzony był w lutym 1949 roku za przestępstwa, których nigdy nie popełnił. Karę śmierci
    uchylono w powtórnym procesie zakończonym 22 kwietnia 1949 r wyrokiem 15 lat
    pozbawienia wolności i praw obywatelskich. Karę odbywa w więzieniu we
    Wronkach, ale jesienią 1952 roku zostaje przewieziony do Centralnego
    Więzienia Śledczego X Departamentu MBP w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej.

    Przesłuchiwany całymi nocami i znów bity w nieludzki sposób do marca, kiedy to umiera Stalin i następuje polityczna odwilż w Polsce. Wówczas skierowano go do więziennego szpitala aby zaleczyć skutki zakończonego śledztwa. W lecie 1953 roku wrócił do Wronek a latem 1956 roku zostaje warunkowo zwolniony
    i powraca do Krakowa. Nigdy nie podpisał lojalki
    ani nie podjął jakiejkolwiek współpracy z organami terroru PRL.
    Po przywróceniu praw obywatelskich organizuje zakład rzemieślniczy w Izdebniku
    a następnie angażuje się w ruchu samorządności cechowej.

    Po 1980 roku działa w „Solidarności” a następnie zakłada niezależne od ZBOWiD
    Stowarzyszenie Kombatantów Armii Krajowej i Więźniów Politycznych
    w Krakowie, którego zostaje wieloletnim prezesem.
    Odznaczony przez kolejnych prezydentów pozostał sobą. Zawsze był twardym
    i nieugiętym bojownikiem prawdy, niezależności i wolności.

    Dla mnie był po prostu wujkiem, którego znałem od dziecka z wakacyjnych wizyt
    u rodziny w Izdebniku, gdzie urodziła się i wychowała również moja mama.
    Po latach spotkaliśmy się w czasie Świąt Bożego Narodzenia u siostry Wujka,
    a mojej cioci, Zosi w grudniu 2013 roku. Wspominam ten czas bardzo mile.
    Pozostały po nim zdjęcia i rozmowa, którą zapamiętałem ...
    – Wojtek, musisz się jeszcze dużo nauczyć !
    - Ależ Wujku, ja mam już sześćdziesiąt lat !
    - Eee tam, głupiś, musisz jeszcze dużo się dowiedzieć i doświadczyć ! ...

    Ot, cały Wujek Franek. Taki był ... a teraz go już nie ma ...

    Wojciech Radomski
    Prezes SPAK O/Gliwice